Content

Dlaczego jestem źle przystosowana?

Życie społeczne to skomplikowana sieć, w której tym lepiej ma się ten, kto lepiej ją rozpracuje i przystosuje się do warunków. Taka społeczna wersja przetrwają najlepiej przystosowani. W modzie nadal jest nieśmiertelna ekstrawersja, wypowiadanie się na tematy, o których nie mamy pojęcia, czy nieocenianie książki po okładce. Do tego dorzucić można otwartość, poprawność i luz. Jeśli to twoje cechy - brawo! Jesteś zwycięzcą. Ja jestem raczej źle przystosowana.


źródło

NIE CHODZĘ TAM, GDZIE NIE JESTEM ZAPRASZANA!
Jestem zszokowana zawsze wtedy, gdy na organizowaną przeze mnie imprezę pakują się ludzie, których wcześniej na oczy nie widziałam, nie mówiąc już o jakiejkolwiek formie zaproszenia ich. Mój szok rośnie, gdy dowiaduję się, że to znajomi znajomego, którzy wpadli z nim z ciekawości i są spragnieni, więc gościom należy "polać". Jest to dla mnie kompletny brak klasy. Dla większości to normalka, ale ja nie potrafię tolerować takiej sytuacji. Sama więc nigdy nie jestem przypadkowym gościem. Bliżsi znajomi wiedzą, że jeśli  chcą zobaczyć mnie u siebie należy powiadomić mnie wcześniej i to najlepiej na osobiście :D

NIE WYPOWIADAM SIĘ NA TEMATY, NA KTÓRYCH SIĘ NIE ZNAM
.. i nie wstydzę się do tego przyznać. Powiem szczerze, że z jednej strony uwielbiam rozmawiać z osobami na tematy dla nich obce - bo świeże spojrzenie zawsze wnosi coś nowego i ciekawego do zagadnienia, albo pozwala nam spojrzeć na nie z innej, poszerzającej horyzont perspektywy. Bawią mnie natomiast ludzie, którzy z zapałem znawcy wypowiadają się na jakiś temat, szerząc przy tym masę bzdur. Gorsi od nich są tylko ci, którzy namiętnie te bzdury ładują sobie do głowy. Gdy się na czymś nie znam, najpierw staram się to poznać.

NIE LICZY SIĘ JAK SIĘ ZACZYNA, LICZY SIĘ JAK SIĘ KOŃCZY
A mówię tu o książkach. Mam dziwne przyzwyczajenie i sama nie potrafię określić skąd się ono wzięło. Nie oceniam książki po okładce - oceniam ją po ostatnim zdaniu jakie jest w niej zapisane. Jeśli to zdanie przypadło mi do gustu - zabieram się za czytanie. Jeśli nie, odkładam książkę na później, lub po prostu więcej po nią nie sięgam. Pewnie stosując tą zasadę sama skazałam się na to, że pewnie kilka świetnych powieści przemknęło mi koło nosa, ale mam jeszcze czas żeby wszystko to nadrobić :)

JESTEM "SZOWINISTKĄ"?
 Nie znoszę większości kobiet, które spotykam. Jest na prawdę niewielkie grono kobiet, które szczerze szanuję i podziwiam. Nieco szersze grono pań, które mi imponują pod różnymi względami. I kilka kobiecych ikon, o których mogę powiedzieć, że są dla mnie wzorem (niekoniecznie kobiet, ale po prostu człowieka). To też grono, które uważam za inteligentne i miło spędza mi się z nimi czas. Niestety taką już jestem osobą, że jeśli ktoś mnie nie zauroczy inteligentną rozmową, to raczej nie ma mowy o głębszej sympatii. W gronie moich bliższych znajomych zdecydowanie dominują mężczyźni, którzy to właśnie zarzucają mi "niepoprawny politycznie szowinizm". Trudno.

JESTEM AMBITNA
I to całkowicie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jak to mówią, trzeba mierzyć siły na zamiary, ale zwykle i tak nie potrafię tego poprawnie przekalkulować. Skutek jest prosty - mam za dużo na głowie i za mało czasu, kasy, zdrowia i tak dalej w nieskończoność. Jak się za coś zabieram (nie ważne, że robię to pierwszy raz w życiu), musi być to wykonane perfekcyjnie, by nikt nie miał zastrzeżeń co do mojej pracy. W świecie idealnym pewnie tak by to właśnie wyglądało...

UCZĘ SIĘ OD SWOJEGO FACETA
Gdy doświadczenie podpowiada mojemu W. że sesją należy zacząć przejmować się, gdy się zacznie, powinna włączyć mi się czerwona lampka, znak stopu, procesy poznawcze powinny przestać go rejestrować, albo cokolwiek innego, co by mnie uchroniło, przed przejęciem jego toku myślenia. Nie stało się tak niestety i ambicja oraz punktualność zaczynają zmagać się z coraz mniejszą skłonnością do systematyczności. Na szczęście jedyną negatywną konsekwencją nowego trybu działania było to, że przez jedną noc przeczytałam 400-stronicową księgę o układzie nerwowym i napisałam z niej pracę. Cudem.

SPOILER ALERT!
Jestem najgorszym typem widza. Koszmarem każdego fana seriali, nowości kinowych, czy książkowych. Jestem chodzącym spoilerem i ostrzeżenie powinnam mieć wypisane na czole. W żadnym wypadku nie robię tego złośliwie, to raczej mój serialowy entuzjazm każe mi zbyt szczegółowo zachwycać się nowo obejrzanym odcinkiem.

KUCHNIA...
Kiedy gotuję kuchnia musi być pusta. Każda osoba, zwierzę, dziecko, czy niepotrzebna rzecz w zasięgu ręki psuje moją wizję świata i ochota na gotowanie odchodzi. Przyznam szczerze - polubiłam gotowanie. Uwielbiam piec ciasta. Dekorować ciasta. Mój chleb robi furorę wśród znajomych, a na paprykowy ketchup mam zamówienia mierzone w litrach. Gotowanie jednak to samotna walka - moja i kuchennego sprzętu i wolę, by nikt więcej w tym nie uczestniczył :) zwyczajnie mnie to rozprasza i odbiera chęci do gotowania. Niestety mieszkając w warunkach studenckich nie można mieć stu procentowej pewności, że ktoś znienacka nie wskoczy w twój kuchenny świat...


A wy jesteście źle przystosowani? Macie jakieś cechy, za które świat was nie znosi? Dzielcie się! :) Zapraszam również do polubienia mnie na facebooku , można mnie znaleźć również na twitterze i w serwisie zblogowani. Zapraszam!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
BIAŁO-CZARNA. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Polub

Dołącz