Do samego siebie trzeba mieć anielską cierpliwość i nerwy ze stali. Szczególnie teraz, gdy zaczyna się coroczny studencki maraton biegania po dziekanatach i sekretariatach ze stosem podań o to i tamto. W międzyczasie rozrywki dostarcza rozpakowywanie walizek. Pomiędzy to wszystko wpadają nowe pomysły na spędzanie czasu - a to w nowym pokoju trzeba meble przesunąć, coś dokupić, coś oddać, uszczelnić czymś okna i poupychać jakoś to wszystko, co kobieca intuicja kazała spakować do walizek.
I jak to zwykle bywa w natłoku obowiązków - weź się człowieku zmuś do pracy...
Rok akademicki nie rusza wcale pełną parą. Raczej ciągnie się leniwie. Trochę przypomina pociąg, który, nie wiadomo po co, zatrzymał się na 100 metrów przed stacją (fani PKP znają :P). Na szczęście nie ważne jak się zaczyna. Liczy się to, że daje okazję do nowych postanowień, pokazania na co nas stać, zmiany, czy przejęcia inicjatywy. Słowem - naszego ulubionego otwierania nowych rozdziałów.
Ile to nowych rozdziałów otwieramy, zapominając pozamykać stare? Od podstawówki obiecujemy sobie - będę systematyczny, będę się udzielał, zapiszę się na kurs języka, albo rozwinę swój talent. Mija czas i nagle okazje się, że bez reszty oddajemy się monotonii i starym schematom, a nasza chęć znika jakby nigdy wcześniej jej nie było.
Dlaczego? Motywacja - była. Dobry moment - ba! wręcz idealny. Więc co właściwie się stało?
Czy to tylko magia nowej sytuacji podsyca w nas ochotę do działania i pcha nas do zmian, ale jedynie tak długo jak długo ona sama jest dla nas nowa? A człowiek ma to do siebie, że przyzwyczaja się niewiarygodnie szybko.
Wszystkim akademickim pierwszaczkom i nie tylko - powodzenia! I otwierajcie nowe rozdziały, nawet jeśli niewiele będziecie mogli w nich zapisać.
Czytaj więcej »
I jak to zwykle bywa w natłoku obowiązków - weź się człowieku zmuś do pracy...
Rok akademicki nie rusza wcale pełną parą. Raczej ciągnie się leniwie. Trochę przypomina pociąg, który, nie wiadomo po co, zatrzymał się na 100 metrów przed stacją (fani PKP znają :P). Na szczęście nie ważne jak się zaczyna. Liczy się to, że daje okazję do nowych postanowień, pokazania na co nas stać, zmiany, czy przejęcia inicjatywy. Słowem - naszego ulubionego otwierania nowych rozdziałów.
źródło |
Ile to nowych rozdziałów otwieramy, zapominając pozamykać stare? Od podstawówki obiecujemy sobie - będę systematyczny, będę się udzielał, zapiszę się na kurs języka, albo rozwinę swój talent. Mija czas i nagle okazje się, że bez reszty oddajemy się monotonii i starym schematom, a nasza chęć znika jakby nigdy wcześniej jej nie było.
Dlaczego? Motywacja - była. Dobry moment - ba! wręcz idealny. Więc co właściwie się stało?
Czy to tylko magia nowej sytuacji podsyca w nas ochotę do działania i pcha nas do zmian, ale jedynie tak długo jak długo ona sama jest dla nas nowa? A człowiek ma to do siebie, że przyzwyczaja się niewiarygodnie szybko.
Wszystkim akademickim pierwszaczkom i nie tylko - powodzenia! I otwierajcie nowe rozdziały, nawet jeśli niewiele będziecie mogli w nich zapisać.