![]() |
źródło |
Kiedy wychodzę, chcę wyglądać odpowiednio. Dlatego zakładam odpowiednie ubranie, odpowiednio układam włosy i robię odpowiedni makijaż. Odpowiedni do sytuacji oczywiście.
Tak samo jak ubranie i estetyczne układanie sterczących na głowie włosów, tak samo makijaż towarzyszy nam dużo dłużej niż mogło się to nam wydawać. Już starożytni podkreślali ciemnymi barwnikami kontury swoich oczu, a uwielbienie do jasnej karnacji skutkowało stosowaniem różnorakich substancji nakładanych na policzki, by podkreślać ich bladość.
Dzisiaj może to wielu zdziwić, ale przez wiele epok w tradycji upiększania się dominowali właśnie mężczyźni - poczynając od kolorowych, wojennych barw nakładanych na twarz, przez ciemne obwódki wokół oczu egipskich mężczyzn i ciemne powieki u Arabów, aż do upudrowanych, różowiutkich policzków w Europie wieku XVII.
Makijaż współcześnie to maska (posłużę się określeniem zaczerpniętym od komentarza Naturalnie Zdrowego) chowamy pod nią gorszy dzień, nieprzespaną noc, cerę na której widać już skutki codziennego porannego papierosa i kawy. Niezależnie od wszystkiego istnieje ten komfort, że możesz spokojnie ukryć się pod warstewką fluidu, pudru, konturówki i cieni do powiek.
Bardziej humorystyczną kwestią jest ulubiony żart mojego taty: Bóg spojrzał na Adama i powiedział: Stworzyłem cię na obraz i podobieństwo moje. Potem Bóg spojrzał na Ewę powiedział: A ty się będziesz musiała malować.
Od kobiety wymaga się tego, by to właśnie jej uroda stała się jej dominującą cechą. Pierwszą rzeczą, na jaką zwraca się uwagę jest przecież nasza fizyczność. A to, co piękne jest również i dobre. (Wiem, że nie... Rozpiszę się na ten temat za niedługo). Standard piękna podnosi się coraz wyżej. Już teraz rzadkością jest spotkać dziewczynę na ulicy, która nie miałaby chociaż odrobiny makijażu. Przyzwyczajamy się do wszędobylskiego piękna i staje się ono tym bardziej wymagane. Traktujemy je jako powszechne.
Jak wy postrzegacie społeczną "presję" noszenia makijażu?